(1-16.03) Do zakupów powyżej 300 zł otrzymasz dyscyplinujący spray do włosów FARMAGAN X-CURLY 200ml w prezencie.

Fryzjerski roller coaster Macieja Maniewskiego

Kto powinien dobierać produkty do pielęgnacji? Fryzjer! Nie wyszukiwarka Google czy sprzedawczyni w hurtowni. Przecież to My, jak nikt inny jesteśmy w stanie ocenić stan włosów i zdiagnozować ich potrzeby – podkreśla Maciej Maniewski. Obok kolejnego sezonu „Afery fryzjera” w TVN Style i emisji drugiego sezonu „Mistrzowskiego cięcia” na antenie TVN, zapowiada zmianę modelu polskiego rynku fryzjerskiego.

Co Cię zaskoczyło na planie kolejnego, szóstego już sezonu „Afery fryzjera”?

Mam wrażenie, że to program, który będzie gościł na antenach telewizorów jeszcze kilka lat. Ilość problemów, z którymi borykają się fryzjerzy jest olbrzymia. Czasem to kwestia podstaw, jak poprawne mycie włosów czy dobrze zamontowane myjnie. Innym razem mówimy o problemach komunikacji, zarządzania, hierarchii na linii szef pracownik lub relacji rodzinnej między mamą i córką, które pracują razem. Pewne rzeczy po prostu widać gołym okiem. Chcę, aby fryzjerstwo w Polsce było na coraz wyższym poziomie. „Afera fryzjera” to tylko zimny prysznic dla tych, u których jestem. Czasem trzy dni wystarczą, aby otworzyć komuś oczy.

To program dla całego środowiska, ale również dla klientów, którzy mogą się nauczyć, czego wymagać od salonów fryzjerskich. Mam nadzieję, że zakończę swoją misję w świecie fryzjerów z takim sukcesem, z jakim w dziedzinie kulinarnej zrobiła to Magda Gessler. Chcę, aby fryzjerzy wiedzieli, co poprawiać, a klienci mogli weryfikować standardy miejsca, które odwiedzają.

Domyślam się, że uczestnicy programu oglądali poprzednie sezony. Czy wiedzą, jak przygotować się na Twój przyjazd?

Teoretycznie tak. Jednak mimo to, zawsze znajdzie się coś, co przykuwa moją uwagę. Czasem zewnętrzny obserwator po prostu widzi więcej. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z zespołami ludzkimi, a praca z nimi zawsze jest najtrudniejsza. Doskonale widzę to sam po moim zespole. Fani programu bardzo często pytają mnie, czy „Afera fryzjera” jest reżyserowana. Absolutnie nie! Mamy ustaloną długość odcinków i pewną formułę zdjęć, ale to już bardziej prawo formatu niż ingerencja reżysera czy scenarzysty. To nie jest program o włosach, ale o fryzjerach i ich problemach.

 Czego możemy się spodziewać po 12 nowych odcinkach?

Ciekawych porad dla klientów i klientek. Wiedzy, jak powinni zachowywać się fryzjerzy, na co zwracać uwagę, jakich produktów warto używać. Od lat robię wszystko, aby podnosić poziom polskiego fryzjerstwa. W tej chwili w dużym mieście jest kilka, kilkanaście salonów, które mają opinię dobrych. Dlaczego nie może być ich więcej? W kolejnych odcinkach chciałabym pokazywać również usługi właśnie tych lepszych, takie wzory, punkty odniesienia.

Czy były momenty wzruszenia na planie? A może takie chwile, kiedy chciałeś zatrzasnąć za sobą drzwi?

Nie ukrywam, że w nowym sezonie pojawi się wiele emocji. Samo życie! Jest kilka ciekawych, wzruszających historii. Kolejne dni zdjęciowe pokazały mi, że mam pewne wyczucie, dar. Widzę więcej, potrafię otwierać naszych bohaterów, wydobywać rzeczy, które nie dają im spokoju. Łatwiej pomaga się komuś, o kim więcej wiesz. Ten program to roller coaster i dla mnie, i dla nich. W pierwszym odcinku fryzjerka od razu powiedziała, że jest chora, niedawno zmarła jej babcia… Łzy stanęły mi w oczach. Niedawno przeżyłem podobną stratę. Szybko postawiłem się w jej sytuacji. Nerwy? Oczywiście, że się pojawiają. Czy mam ochotę strzelić drzwiami? Nie raz. Ale zawsze wtedy przypominam sobie, po co przyjechałem do danego miejsca. Od siebie i fryzjerów, z którymi pracuję wymagam bardzo dużo. Dziwię się, że ktoś podejmuje decyzję, że będzie fryzjerem, może więc innym pomagać lub szkodzić, a zupełnie nie przywiązuje wagi do tego, co robi i przykładowo nie potrafi po 10 latach pracy obciąć prosto włosów. To skandaliczne! Nie zgadzam się na to. „Afera fryzjera” ma otworzyć oczy tych ludzi. Sprawić, że będą chcieli być lepszymi wersjami siebie albo zmienią zawód.

 Czy uczestnicy poprzednich edycji programu odwiedzili Akademię Maniewski? Masz z nimi kontakt?

Oczywiście. Szkolenie to jedna z nagród. Mogą zobaczyć, jak się pracuje w profesjonalnej Akademii, poradzić się instruktora. Dalej wszystko jest już w ich rękach. Kubeł zimnej wody to za mało. Potrzebna jest konstruktywna refleksja. Warto mieć na siebie plan. Regularność szkoleń to podstawa. Jeden raz nie wystarczy. Należy cały czas się uczyć.

To ważny czas dla fryzjerstwa. Wyczekiwałem, odliczałem i jest! Wielokrotnie rozmawiając, ze stacją TVN mówiłem, że przyjdzie moda na fryzjerstwo, przyjdzie po tańcu, śpiewie i gotowaniu. Dlaczego? Ponieważ to dotyczy każdego z nas. Wszyscy chodzimy do fryzjera… Moda przyszła, dlatego niebawem “Mistrzowskie cięcie” zadebiutuje na dużej antenie w stacji TVN. Niedługo wchodzimy w zdjęcia do drugiej edycji. Ponownie odwiedzimy Bukowinę. Związałem się z tym miejscem. Do listy miejsc, gdzie można przekonać się o wyjątkowości usług stylizacyjnych i pielęgnacyjnych mojej marki dołączył Hotel Bukovina i nowo utworzony Maniewski Klub Fryzjerski. To miejsce, gdzie mimo mojej zajętości czasem można mnie spotkać przy fotelu, ale też podczas zdjęć dla telewizji TVN. Imponująca przyroda, niesamowici ludzie, historie, które chwytają za serce i praca kamer. Czy można chcieć więcej?

 

Może zjednoczenia środowiska…Wiem, że to jeden z Twoich priorytetów, który przybrał nawet pewne ramy instytucjonalne w postaci Hair M Club. Czy mógłbyś powiedzieć nam coś więcej na temat tej inicjatywy?

Hair Master Club powstał rok temu. Od dwóch dekad pracuję jako szkoleniowiec. Wspólnie z przyjaciółmi podróżujemy po świecie. Kilka lat temu ktoś z londyńskich szkoleniowców powiedział, wróćcie do Polski i potrenujcie to, co Wam pokazałem. Kiedy wypowiedział te słowa, nagle wszyscy zaczęli wpatrywać się w sufit. Postanowiłem, że odwrócę to. Nie chodzi o rywalizację, ale o wspólne dobro. Grupa najlepszych w Polsce szkoleniowców może zmienić nasz rynek i całą fryzjerską edukację. Gramy do jednej bramki. Pasja to najlepsza taśma klejąca. Zależy mi na utworzeniu rodziny fryzjerskiej. Moi przyjaciele, instruktorzy pracujący wcześniej dla największych polskich firm już są ze mną. Kolejni mistrzowie również chcą zobaczyć, jak można pracować i rozwijać się. Chodzi o know how warsztatowo-biznesowe,  sposób prowadzenia salonów, rozwijania siebie i biznesu. Od lat mówię innym róbcie takie refleksy, ściągajcie nasze sesje, kopiujcie mnie, ale konstruktywnie. Uczcie się od nas, od najlepszych.

Wiemy z Twojego Instagrama, że dłuższy czas spędziłeś w Australii. Jakich inspiracji dostarczył ten wyjazd?

Do niedawna byłem zakochany w Filipinach, wybrzeżach Kalifornii, ale dopiero dla Australii, jej przyrody i kolorów totalnie straciłem głowę. To miejsce, które daje do myślenia. Nie do końca potrafię odpoczywać. Kiedy coś mnie inspiruje, natychmiast zaczynam działać. Tamtejsze kolory powaliły mnie na kolana. Postanowiłem – koniec szarości! Dziewczyny na plażach z rozjaśnionymi włosami, kolorowe surferki to jest to! Będąc w Australii, zorganizowałem też sesję zdjęciową, podczas której pracowałem ze złotem, miedzią i tzw. kolorem ginger… Myślę, że już niebawem stanie się hitem na polskich ulicach. Przypominam, że to marka Maniewski stworzyła modę na szarości w Polsce. Dla nas FARMAGAN stworzył linię farb ICE&COLD – chłodne odcienie, które cieszą się bardzo dużą popularnością w całej Polsce. Przebić może je tylko jedno –  złote kolory.

Czyli nie było tak, że po prostu odpoczywałeś… 

Mam w sobie ciekawość i wewnętrzny niepokój. Ciągle szukam. Daje się zaskakiwać. Okazało się, że w Australii też jestem kojarzony. Tamtejsze firmy wiedzą, że jesteśmy najbardziej opiniotwórczą marką w tej części Europy.

 Jesteś znany z tego, że spełniasz swoje marzenia. Czy na Twojej liście pojawiło się już kolejne?

Zmiana. Przez polski rynek kosmetyczny musi przejść huragan. Dziękuje wszystkim, którzy się do mnie przyłączają, rozumieją, co oznacza prowadzenie własnego salonu i odsprzedaż kosmetyków, na której można zarabiać. Tak. Powiedzmy o tym w końcu głośno. Kto powinien dobierać produkty do pielęgnacji? Fryzjer! Nie wyszukiwarka Google czy sprzedawczyni w sklepie, która działanie produktów zna tylko z etykiet. Wszyscy klienci powinni korzystać z porad fachowców.

Moja firma wypromowała kilka dużych marek fryzjerskich. Ale nie mogłem patrzeć, że moim fryzjerom spadała sprzedaż z uwagi na politykę rynkową koncernów, klienci zamiast w salonach zaczęli kupować w e-sklepach i hurtowniach… Czy to jest profesjonalizm? Moim zdaniem absolutnie nie. Nie zgadzam się na to. Stawiam na zupełnie inny model. U podstaw właściwej pielęgnacji nie mogą być produkty z wyprzedaży czy z wyspy z supermarkecie.

Co więc proponujesz?

Długo szukałem marki FARMAGAN. Farmaceutyczna jakość i poczucie bezpieczeństwa dały fundament, na którym powstał wspomniany wcześniej Hair Master Club. Czy FARMAGAN będzie wszędzie? Czy pojawi się w Internecie? Nigdy. Będzie tylko w najlepszych salonach i kanałach internetowych HMC i daję na to gwarancję. To marka premium, a najlepszy produkt zawsze jest selektywny. Tak to działa w moich salonach i w nowej fryzjerskiej rodzinie HMC. I wiecie co? Klienci wracają po produkty. Są dla nich częścią usługi. Takiego sukcesu życzę wszystkim fryzjerom. Rewolucja, którą zapoczątkowałem przynosi już efekty. Dostaje wiadomości od koleżanek i kolegów z branży, którzy mnie posłuchali. Chwalą się efektami sprzedaży i kolejnymi planami biznesowymi. Przyznam szczerze – czuję dumę. To jakość, która broni się sama… Dlatego też FARMAGAN będzie sponsorem „Mistrzowskiego cięcia” na antenie TVN. Wydarzy się coś niewiarygodnego. To będzie marka numer jeden w Polsce. Kiedy zobaczysz ją w salonie, będziesz wiedzieć, że to najlepsze miejsce dla Ciebie i Twoich włosów, kiedy zaczniesz na niej pracować jako fryzjer, dowiesz się, dlaczego te produkty nie mają sobie równych.

 

 

 

 

Nasze bestsellery

Sprawdź produkty najczęściej wybierane przez naszych Klientów.

Podobne artykuły

Sklep Maniewski

Zajrzyj do naszego sklepu i skorzystaj z darmowej dostawy dla zamówień powyżej 149 zł

Zgoda na pliki cookie z Real Cookie Banner